Sesja noworodkowa w szpitalu w Warszawie
Sesja noworodkowa w szpitalu MSWiA w Warszawie
To jest sesja od której zaczął się mój nowy etap fotograficzny, to sesja podczas której zrozumiałam, że chce tworzyć zdjęcia noworodkowe w szpitalu. Mój drugi poród w szpitalu MSWiA w Warszawie. Poród szybki i bezproblemowy. Pobyt w szpitalu, mimo tego, że krótki, bardzo mi się dłużył... Tęskniłam za Jasiem.
Leżąc na szpitalnym łóżku i patrząc jednym okiem na Julka, drugim szkoliłam się online na kursach Creativelive
Zanim urodził się Julek byłam mocno skoncentrowana na sesjach lifestylowych - zarówno brzuszkowych, noworodkowych jak rodzinnych. Byłam pewna, że to jest moja główna droga i nic mnie od tego nie odwiedzie. Także szukałam nowych rozwiązań, nowych pomysłów. Miałam też ze sobą aparat, więc kiedy głowa zaczęła mi parować od nadmiaru informacji i małej ilości snu, postanowiła porobić zdjęcia.
I to co wtedy zrobiłam, podczas tej krótkiej sesji noworodkowej w szpitalu, to było dla mnie jak odkrycie nowego lądu :)
Chociaż musicie wiedzieć, że to nie było tak, że zrobiłam zdjęcia i po powrocie do domu od razu wiedziałam jak to ma wyglądać i co chcę z tym zrobić...
Zajęło mi to ponad rok...
Zdjęcia leżały i czekały, a moja głowa prawie cały czas pracowała... Aż któregoś dnia usiadłam do komputera i zadziała się magia!
Bach!
Jest!
To jest to!!!
Takich zdjęć już w domu nie powtórzyłam, a naprawdę zrobiłam ich bardzo dużo... Klimat sesji noworodkowej w szpitalu to magia sama w sobie!
Ten klimat sali szpitalnej, te pomarszczone stópki i rączki, to maleńkie ciałko, opaski na przegubach, za duże ubranka...
A przy tym ja - bez makijażu, w koszuli do karmienia, z niechlujnym kokiem na środku głowy...
Ale emocje na tych zdjęciach wyczerpały temat, wypełniły je do cna.
Zaczęłam szperać i znalazłam - sesje Fresh48 w Stanach Zjednoczonych są już dość popularne.
A w Polsce? Niezbyt wielu fotografów wykonuje takie zdjęcia, często są to fotografowie szpitalni, ale nie znalazłam wówczas fotografa, który specjalizuje się w tego typu sesja noworodkowych w szpitalu.
4 lata temu w Polsce raczkował lifestyle, teraz raczkuje #projekt48, czyli sesje noworodkowe w szpitalu
Pamiętam jak prawie 4 lata temu, po narodzinach Jaśka, zaczęłam fotografować rodziny w sposób naturalny, stawiając na ich emocje i bliskość. W Stanach Zjednoczonych to już od dawna był hit! Ale u nas jeszcze nie...
Większość sesji odbywała się u nas w mieszkaniu, bo tak było wygodniej dla moich Klientów i dla mnie. Ale to już powodowało, że to nie był typowy lifestyle... Bo lifestyle to zdjęcia u Was w domu, w Waszych czterech ścianach, to Wasza kanapa i Wasz stół. Ale widziałam, że wielu z Was ciężko się jest przełamać, bo przecież: "mamy małe mieszkanie", "jesteśmy przed remontem", "mieszkamy w wynajmowanym"...
4 lata temu na warszawskim rynku było 3 może 4 fotografów lifestylowych - jedna z tych fotografek powiedziała mi ostatnio, że początkowo było to jak walka z wiatrakami, bo wszyscy byli przyzwyczajeni do studia, i chociaż sama idea do wszystkich przemawiała, to ciężko było znaleźć Klientów.
A dzisiaj...?
Dzisiaj dobrych fotografów lifestylowych na rynku warszawskim jest bardzo wielu - ale jest to równoznaczne z tym, że Klienci otworzyli się na nas, chętniej zapraszają do swoich domów i coraz bliższe są im sesje rodzinne w ich domach.
Jest mobilizacja, jest szansa, jest wiara!
I tak sobie myślę, że skoro przez 4 lata rynek sesji lifestylowych aż tak się rozwinął, to jest też szansa na rozwój mojej wizji sesji noworodkowych wykonanych w szpitalu, czyli mój autorski #projekt48 :)
Mamy, z którymi rozmawiałam i konsultowałam temat, zgodnie mi powiedziały, że bardzo żałują że nie wykonywałam takich sesji w szpitalu jak one rodziły. Jednak zdjęcia zrobione telefonem to nie to samo... A jedyne zdjęcia, które mają ze swoim maluszkiem ze szpitala, to typowe "selfie", i to jeszcze wykonane przednim aparatem więc i jakość średnia ;) Prawda też jest taka, że podczas pobytu w szpitalu, świeżo upieczone mamy często nie mają do tego głowy. Tatusiowie po pępkowym tym bardziej ;)
Usłyszałam także od tych mam, że chciałyby mieć kolejne dziecko, tylko po to, żeby mieć taką sesję noworodkową wykonaną przeze mnie w szpitalu :)
I to jest najlepsza rekomendacja, jaką mogłam usłyszeć! :)
Sesja noworodkowa w szpitalu to przepiękna pamiątka :)
Nie bójcie się takiej sesji. Nie mówcie, że w szpitalu wyglądacie źle i że takie niepomalowane jesteście. Wiem, że koszula do karmienia to nie to samo co sukienka z najnowszej kolekcji Zary ;)
Uwierzcie mi, że to wszystko jest nieważne... Bo kiedy bierzecie w ręce te małe paluszki, kiedy słyszycie ten pierwszy płacz, pierwsze dźwięki wydawane przez Wasze maleństwo, kiedy dotykacie tych małych stópek albo bierzecie w ramiona to malutkie ciałko, to na Waszych buziach pojawia się najpiękniejszy z możliwych makijaży - namalowany Waszymi emocjami...
Za pół roku, za rok, za 10 czy 20 lat, takie zdjęcia noworodkowe wykonane jeszcze w szpitalu, to będą największe wyciskacze łez - i gwarantuje Wam, że powiecie wtedy "Patrzcie jak ja świetnie wyglądałam zaraz po porodzie!" :)
Interesuje Cię taka sesja sesja noworodkowa w szpitalu?
Zapytaj o wolne terminy.
#projekt48 Lidki czyli sesja noworodkowa w szpitalu
Sesja noworodkowa w szpitalu przy Żelaznej
Kolejny #projekt48, czyli sesja noworodkowa w szpitalu, tym razem dla małej Lidki, za mną. Ponownie pojawiłam się w szpitalu im. Św.Zofii w Warszawie i miałam przyjemność fotografować maleńki Cud, który przyszedł na świat w tej placówce. Gdybym miała powiedzieć, który szpital odwiedzam najczęściej, to zdecydowanie wymieniłabym właśnie to miejsce. Znam już chyba każde piętro, ale jeszcze nie każdą salę. Wszystko jednak przede mną :) Niezmiernie mi miło, że pacjentki tego szpitala, obdarzają mnie tak dużym zaufaniem. Personel też reaguje na mnie z uśmiechem i sympatią. Mam ogromny sentyment do tego warszawskiego szpitala, bo to właśnie tu na świat przyszły dzieci moich przyjaciółek. Mogę tylko żałować, że nie wykonywałam wówczas jeszcze sesji noworodkowych w szpitalach, bo zapewniłabym im piękną pamiątkę :)
Druga doba życia maluszka to idealny moment na sesje noworodkową w szpitalu
Na szczęście #projekt48 pojawił się w mojej ofercie przed narodzinami Lidki. 5.10.2019, w godzinach popołudniowych, mogłam pojawić się już z aparatem w dłoni na noworodkowej sesji w szpitalu przy ulicy Żelaznej w Warszawie. Rano był jeszcze czas na badania i spotkanie z Tatą. Ale kiedy pojawiłam się w szpitalu, moja mała modelka- Lidka, miała dokładnie 28 godzin pięknego życia za sobą :) Musze przyznać, że zarówno Mama, jak i córka, wyglądały na dość wypoczęte. Sesja przebiegła szybko i sprawnie, a humory dopisywały przez całą moją wizytę. Udało nam się również panienkę nieco rozzłościć, więc mamy pełen wachlarz uroczych minek :) Podczas sesji noworodkowej w szpitalu nie zapominam o tym aby uchwycić atrybuty tego miejsca. Są to łóżeczko, w którym śpią dzidziusie, czy opaski, które mają na rączkach czy nóżkach. Bo która Mama nie zachowuje tych opasek szpitalnych na pamiątkę? :)
Aktywna Mama
Martyna wyglądała promiennie nie bez powodu! Zapraszam Was na jej profil na instagramie, gdzie możecie przeczytać wiele ważnych porad dla Mam oczekujących na poród jak i dla świeżo upieczonych Mam. Martyna, poza tym, że jest Mamą - już dwójki :), jest również fizjoterapeutką i trenerem personalnym kobiet w ciąży i po porodzie. Warto zadbać nie tylko o swoją formę, ale również o swoje zdrowie, a Martyna właśnie na tym aspekcie się skupia, szerząc swoją wiedzę.
Interesuje Cię taka sesja?
Zapytaj o wolne terminy.
Rodzinne wygłupy Ali i Jagody
Leniwy, rodzinny poranek
Sobotni poranek to czas na lenistwo, na przytulasy, wspólne czytanie książeczek, tańce i wygłupy. Sobotni poranek to też idealny moment na rodzinną sesję domową, bo poza tym, że jestem z Wami i uwieczniam Waszą codzienność, nic się nie zmienia. Dalej się wygłupiacie, przytulacie i spędzacie razem czas, tylko że po kilku dniach otrzymujecie ode mnie zdjęcia, które za jakiś czas będą Waszym wehikułem czasu i będziecie mogli cofnąć się pamięcią do tych beztroskich chwil.
Dlaczego rodzinna sesja odbywa się w domu?
Dom. Nasz azyl, nasze przysłowiowe cztery ściany, miejsce w którym dorastają nasze dzieci, miejsce w którym stajemy się rodzicami. To w naszym domu zapisana jest nasza historia, to z domem mamy najwięcej wspomnień. I chociaż czasem denerwujemy się na nasze dzieci za kolejną rysę na podłodze lub za kolejny rysunek na ścianie, to za kilka lat te wszystkie zniszczenia będą nam przypominać o tym, jak dobrze się tu nasze dzieci bawiły. Wykonując rodzinną sesję w domu, pozwalamy nie tylko sobie, ale też naszym dzieciom, zatrzymać te chwile w pamięci.
Miłość, czas i wspomnienia
Ostatnio zapytałam się mojego Jaśka co najcenniejszego może ode mnie dostać... Oczywiście zaczął mi wymieniać Zingsy, Lego i inne zabawki :) Posadziłam go więc na kolanach i powiedziałam: Jasiu, najcenniejsze rzeczy jakie możesz ode mnie dostać to bezgraniczna miłość, dużo wspólnego czasu i wspomnienia szczęśliwego dzieciństwa. Zabawkami się kiedyś znudzisz, zaczniesz bawić się czymś innym, dorośniesz i rzucisz je w kąt. A te trzy rzeczy - miłość, wspólnie spędzony czas i wspomnienia, pozostaną z Tobą na zawsze.
Takie samo podejście mają Justyna z Kubą. Zaprosili mnie na rodzinną sesję w domu żeby zatrzymać w kilku kadrach ich codzienność z dziewczynkami, żeby zachować dla nich te wspomnienia. Wiem też, że mają w planie zapełnić całą ścianę przy schodach, zdjęciami. Duma mnie rozpiera na samą myśl, że znajdą się tam również zdjęcia wykonane przeze mnie!
Jeżeli jeszcze zastanawiacie się czy Wasze mieszkanie nadaje się na taką sesję, to chciałabym Wam powiedzieć, że nie ma mieszkania, które się nie nadaje! Każde mieszkanie, każdy dom jest inny. Ale jeżeli mieszkają tam szczęśliwi ludzie, to będzie to zawsze najpiękniejszy plan zdjęciowy dla rodzinnej sesji.
Chcecie zobaczyć jak wyglądają inne rodzinne sesji wykonane przeze mnie w Waszych domach?
Zapraszam Was na bloga, tam znajdziecie więcej domowych fotoopowieści :)
Interesuje Cię taka sesja?
Zapytaj o wolne terminy.